poniedziałek, 27 lipca 2015

Służba


Człowiek wypełniając swoje powołanie powinien uczyć się służyć. Matka swoim macierzyństwem służy dziecku wychowując je, aż osiągnie samodzielność.  Nie skupia się na sobie, rezygnuje z wielu rzeczy, ale spełnia się, oddając cząstkę siebie dla tej nowej istotki zesłanej przez Pana dla rodziców. Tak samo kapłani, przyjmując święcenia oddają się całkowicie wiernym, aby jak dobrzy pasterze, prowadzić nas ku świętości. Pozwolę sobie używać stwierdzenia, które jest mi bliskie, nazywając swojego kierownika duchownego Ojcem. Tak jak tato prowadzi mnie przez życie, lecz nie przeciera mi szlaków ziemskich, ale pomaga iść duchową ścieżką do nieba. Są zawsze dla nas dostępni, zawsze można zadzwonić po pomoc, wsparcie, modlitwę czy rozmowę. Po kojące błogosławieństwo czy matczyny uścisk. Sama obecność bliskiej osoby jest ogromnym darem, nie trzeba nic mówić tylko być.
W związku z tym, otrzymując tak wiele czy nie powinniśmy sami ofiarowywać się innym ludziom? Nawiązując do słów homilii z dzisiejszej Mszy Świętej przykład służenia bierzemy od Św. Krzysztofa. Silnego chłopa. Szukał Boga, któremu będzie mógł służyć. I znalazł właśnie wtedy, kiedy oddal się pokornej służbie. Owa historia pięknie opisana pod linkiem: http://www.kbroszko.dominikanie.pl/k.htm
„Panu Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Łk 4,8)
Jeżeli Bóg wymaga od nas służby, to robi to dlatego, że będąc dobry i miłosierny, pragnie udzielać swoich dobrodziejstw tym, którzy trwają w Jego służbie. Chwałą człowieka jest trwanie w Bożej służbie – mówił Św. Ireneusz.
Wyraz ‘sługa’ - servus w starożytności nie oznaczał nic innego, jak niewolnika, bo wtedy nie było jeszcze sług w dzisiejszym rozumieniu, a panów obsługiwali tylko niewolnicy lub wyzwoleni.
Nic jak niewola bardziej na świecie ludzi ze sobą nie łączy, nic bardziej nie sprawia, że jeden człowiek pełniejszą staje się własnością drugiego. Chrześcijanin nie zna też innego sposobu, by stać się zupełniejszą własnością Jezusa Chrystusa i Jego Najświętszej Matki, nad niewolę dobrowolną. Niewola dobrowolna jest najdoskonalsza i przynosi najwięcej chwały Bogu, który patrzy w serce (1 Sm 16, 7), prosi o serce (Prz 23, 26) i nazywa się Bogiem serca (Ps 73, 26), czyli miłującej Go woli. Przez dobrowolną bowiem niewolę przenosi człowiek Boga i Jego służbę ponad wszystko, choćby nawet prawem natury nie był do tego zobowiązany.
Przykład dał nam sam Jezus Chrystus, który z miłości ku nam „przyjął postać sługi” (Flp 2, 7), a potem Matka Najświętsza, która się nazwała służebnicą i niewolnicą Pańską      (Łk 1, 38).
Apostoł Paweł z dumą określa się jako servus Christi - sługa Chrystusa (Rz 1, 1). W Piśmie Świętym chrześcijanie niejednokrotnie nazywani są servi Christi - sługami Chrystusowymi     (2 Tm 2, 24). Katechizm Soboru Trydenckiego, nie chcąc pozostawić najmniejszej wątpliwości, że jesteśmy niewolnikami Jezusa Chrystusa, posługuje się wyrazem wykluczającym wszelką dwuznaczność i nazywa nas mancipia Christi - niewolnikami Jezusa Chrystusa.
Twierdzę, zatem, iż musimy należeć do Jezusa Chrystusa i Jemu służyć, nie tylko, jako słudzy lub najemnicy, lecz jako niewolnicy miłości, którzy oddają się Mu i poświęcają z wielkiej a serdecznej miłości, by służyć Mu, jako niewolnicy – dla samego zaszczytu, że do Niego należą. Przed Chrztem św. byliśmy niewolnikami diabła. Chrzest św. uczynił nas niewolnikami Jezusa Chrystusa(Rz 6, 22). Chrześcijanie więc koniecznie pozostają: albo niewolnikami diabła, albo niewolnikami Jezusa Chrystusa.”
Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort
„Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz