środa, 13 stycznia 2016

Królowa nieba

Piszą w żywocie wielebnej siostry Katarzyny od świętego Augustyna, że w okolicy w której mieszkała ta sługa Boża, była pewna kobieta imieniem Maryanna, która od lat najmłodszych wiodła życie gorszące, a nawet doszedłszy i późnej starości prowadziła się jak najgorzej.
W końcu wygnana przez tamecznych mieszkańców i zmuszona kryć się w górach w samotnej jaskini, dotknięta straszną chorobą, pozbawiona wszelkiej pomocy ludzkiej, umarła bez przyjęcia Sakramentów świętych. Po takim życiu i takiej śmierci, ciało jej bez obrzędów religijnych zagrzebano na polu, jakby jakiego plugawego zwierzęcia; a siostra Katarzyna, która miała zwyczaj z wielką pobożnością polecać Panu Bogu dusze przechodzące na świat tamten, dowiedziawszy się o smutnym końcu tej nieszczęśliwej kobiety, nie śmiała modlić się za nią, sądząc jak wszyscy, ze została potępioną. Lecz oto po upływie lat czterech, razu pewnego stanęła przed nią jedna z dusz czyśćcowych i rzekła: „Siostro Katarzyno, jak ja biedną, jestem! ty polecasz Panu Bogu dusze każdego umierającego, a nade mną jedną nie miałaś litości.” „A kimże ty?“ spytała sługa Boża. „Ja jestem, odrzekła, ta biedna Maryanna, która umarła w jaskini.” „I jakże! toś ty zbawiona?”—Tak jest: zbawionam z łaski miłosierdzia przenajśw. Panny.” — „A to jak?“ — „Gdym już była bliska śmierci, opuszczona od wszystkich i obciążona tylo i tylo grzechami, zwróciłam się do Matki Bożej i zawołałam: Królowo nieba! Tyś ucieczką biednych opuszczonych, a oto mnie wszyscy odstąpili; Tyś jedyną nadzieją moją, Ty jedna możesz mnie poratować; zlituj się nade mną. I przenajświętsza Panna wyjednała mi łaskę uczynienia aktu skruchy; poczem umarłam i zbawioną zostałam. Ta najdroższa Matka otrzymała dla mnie prócz tego skrócenie kary mi należnej, tak, że natężeniem cierpień jakich doznaję, mam zadość uczynić za te, które miałam ponosić za grzechy moje przez nierównie większą liczbę lat. Teraz już kilka Mszy świętych wybawiłoby mnie z czyśćca. Proszę cię więc, postaraj się aby je za mnie odprawiono, a przyrzekam potem ciągle się za ciebie modlić do Boga i do przenajświętszej Panny.” Siostra Katarzyna niezwłocznie postarała się o Msze święte za jej duszę, a po kilku dniach okazała się jej znowu nieboszczka, jaśniejsza nad słońce i rzekła: „Dziękuję ci moja droga Katarzyno, teraz idę do nieba, opiewać chwałę Boga mojego i modlić się za ciebie”.

Święty Alfons Maria Liguori, Uwielbienia Maryi, Kraków 1877 rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz